-Andrzej obudz sie - uslyszal glos Ewy. Otworzyl na krotki moment oczy. Zasnal ponownie.
-Kochanie, wstawaj juz....
- Juz nie spię...
Kilka minut pozniej:
-Kochanie, wstawaj, nie mozesz sie spoznic, lecisz dzis do Katynia...
- Ewa, ja juz nie spię, obrócił sie na drugi bok, zasnal ponownie...
- Andrzej ! Obudz sie! Spadamy!
Poczul silne potrzasanie. Otworzyl oczy. To nie byla Ewa.
Juz wiedzial co sie dzieje, samolot spadal. Poderwal sie z fotela, pobiegl do kabiny pilota.
Przebiegal przez salonke, siedzacy tam Prezydent na jego widok podniosl reke i zapytal :
-Panie Generale, co sie dzieje, Panie Generale...
...po czym nie otrzymawszy odpowiedzi Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej opuscil zrezygnowany reke na oparcie fotela. Na jego rece w tym samym momencie spoczela reka Marii, jego żony, milosci jego zycia. Juz wiedzieli...
Spojrzeli sobie w oczy... nie widzieli juz Katynskiej mgly... Smolenskich drzew.... Byli razem...
Ale General tego nie widzial.
Wbiegl do kabiny... spadali:
- 300 ...
- 250 ...
- 100 ... wyszeptal...
- 90 ...
- 80 ...
- 60 ...
- 50...
- 40...
- 30...kontynowal nawigator...
...
- Ewa obudz mnie! Ewa!
- 20...
...- Ewa ! Obudz mnie! Ewa !!! Obudz... Kurwaaaaaa !!!
Ale Ewy z nim nie bylo...
Wieczny odpoczynek racz Mu dac Panie...